wtorek, 20 grudnia 2011

Norki pod specjalnym nadzorem

Ministerstwo środowiska zapowiada kontrolę hodowli drapieżników. To wstęp do zmiany prawa i objęcia ferm rygorystyczną kontrolą.

W weekend w tekście ''Miliard w norkach'' opisaliśmy, jak Ministerstwo Środowiska pracowało nad tzw. listą gatunków zwierząt obcych. Znalazła się na niej norka amerykańska, której w Polsce hoduje się 4 mln sztuk. Zwierzęta są usypiane gazem i sprzedawane, głównie na eksport. Hodowcy mają dzięki temu ponad 1 mld zł rocznie. Naukowcy uważają jednak, że norka ucieka z ferm i wyniszcza rodzime gatunki zwierząt.

Lista, w formie rozporządzenia, weszła w życie we wrześniu. Ministerstwo Środowiska, wbrew podległej sobie opinii Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, norkę z listy skreśliło, więc pojawiła się groźba, że hodowle nie będą właściwie nadzorowane. Janusz Zaleski, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska i główny konserwator przyrody tłumaczy nam, że zrobiono to m.in. po uwzględnieniu informacji inspektoratu ochrony środowiska. Zapewniał on resort, że fermy są należycie kontrolowane.

W artykule ujawniliśmy jednak raport NIK, który badał nadzór nad fermami w Wielkopolsce będącej hodowlanym zagłębiem. Izba nadzór ten miażdży. Przykład: jeden z lekarzy twierdził, że skontrolował wiele ferm jednego dnia, ale dystans, jaki musiałby pokonać, uniemożliwiał to, więc NIK powiadomił prokuraturę, że mogło dojść do fałszerstw. Izba podsumowuje też: prawie 90 proc. ferm nie przestrzega przepisów środowiskowych, połowa jest użytkowana w nielegalnych budynkach, a co trzecia łamie przepisy weterynaryjne.

Janusz Zaleski: - Wyniki kontroli NIK oznaczają, że zawiodły niektóre z instytucji. Zlecamy inspekcji ochrony środowiska kontrolę ferm w całym kraju. Jeśli podobnie jak NIK, wykaże nieprawidłowości, wciągniemy norkę na listę, by była poddana właściwemu nadzorowi.

To właśnie inspektorat ochrony środowiska również zapewniał resort, że ucieczki norek z hodowli są incydentalne. Podobnie twierdzili naukowcy, którzy lobbowali wespół z hodowcami, by norkę z listy usunąć. Dowodzili, że norki po ucieczce szybko umierają, tyle że badania, na które się opierali, dotyczyły obszaru północno-wschodniej Polski, gdzie hodowli prawie nie ma. Przywoływali też pracę naukową z Danii, która jest potentatem hodowli norek. Pominęli z niej jednak informację, że ponad 80 proc. norek żyjących tam dziko uciekło właśnie z hodowli.

Zaleski: - Dlatego zwrócimy się do naukowców o rzetelną, pogłębiona opinię na temat wpływu norek hodowlanych na środowisko.

W tym roku w renomowanym czasopiśmie naukowym ''Diversity and Distributions'' opublikowano badania wskazujące, że w Polsce na wolności żyją też norki, które uciekły z ferm. Na podstawie badań DNA naukowcy udowodnili, że norka charakteryzuje się u nas olbrzymią różnorodnością genetyczną, bo dzika populacja zasilana jest właśnie zwierzętami z hodowli. Skutek? Dalsza ekspansja drapieżnika w naszym kraju i zagrożenie dla niektórych gatunków rodzimych zwierząt.

Ministerstwo Środowiska zwróci się do inspektoratu nadzoru budowlanego, by sprawdził, w jakim stopniu fermy są nielegalnie wybudowane lub użytkowane, co również ustalił NIK, a Ministerstwo Rolnictwo zleciło kontrolę inspektoratów weterynaryjnych, którym Izba zarzuciła fałszerstwa.

Źródło: Gazeta Wyborcza 03.11.11 |  http://wyborcza.pl/1,75478,10585478,Norki_pod_specjalnym_nadzorem.html#ixzz1h5BWl4DA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz